Agnieszka Moroz | Co ci daje ten alkohol?
16275
post-template-default,single,single-post,postid-16275,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 
Uzależnienia

Co ci daje ten alkohol?

Co ci daje ten alkohol?

Uzależnienie jest ważną informacją o nas. Jeśli jesteś uzależniony, na przykład od grania na komputerze, to powinieneś poznać intencję, która cię do tego skłania. Zakładając – bez ironii! – że jest w niej coś wartościowego. Dlaczego potrzebujesz grać coraz więcej i więcej? Może grając nie dostajesz tego, czego naprawdę szukasz? Mikołaj Czyż, terapeuta i autor aplikacji pocotorobie.pl, pokazuje, jak podejść nałóg od nietypowej strony.

Zauważyłam ostatnio, że coraz więcej palę. Daleko mi do uzależnienia, ale zaczęłam się zastanawiać, czy dołączę do tej grupy ludzi, którzy myślą, że palą rekreacyjnie, aż tu nagle okazuje się, że muszą w nocy jechać na stację benzynową po papierosy.

– Są ściśle ustalone kryteria diagnostyczne, które dają jasną odpowiedź, czy jesteś uzależniona, czy nie. Dla mnie uzależnienie zaczyna się wtedy, kiedy ludzie tracą przytomność wokół pewnych decyzji…

To znaczy?

– Na przykład kiedy mówią dziwne rzeczy w rodzaju: – Nie jestem jeszcze uzależniony. Zaprzeczanie i wypieranie to zresztą jedno z kryteriów diagnostycznych. W podejściu psychologii procesu – metodzie autorstwa Arnolda Mindella – uzależnienie traktuje się jako coś celowego, nieprzypadkowego. Substancja czy zachowanie, którą stosuję, przenosi mnie w inny stan, umożliwia dostęp do doświadczeń, do których inaczej trudno się dostać.

Czyli na przykład piję alkohol, żeby się rozluźnić, przestać się stresować, odpocząć na chwilę od tego, że się martwię, że nie mam na czynsz?

– Jestem spięty, a chcę być towarzyski: rozluźnić się, wchodzić łatwo w relacje, swobodne rozmowy. Żeby było prościej, korzystam z używki – substancji lub czynności. To rodzaj wehikułu: puk! – i jestem gdzie indziej: wyluzowany, uśmiechnięty, rozmowny. Jest tylko jedno „ale” – kiedy używam np. alkoholu, żeby być towarzyskim, nie mogę tak naprawdę w satysfakcjonujący sposób osiągnąć tego, na czym mi zależy. Zbliżam się trochę do celu, ale to wciąż substytut. A kiedy stosuję substytut, ograniczam sobie możliwość osiągnięcia stanu, na którym tak mi zależy. Jak mówi Max Schupbach: Chcę być w domu, a ląduję w hotelu.

Wszyscy odczuwamy jakiś brak, jakąś tęsknotę. Czy to znaczy, że wszyscy mamy tendencje do uzależnienia?

– Każdy ma na nie miejsce. Uzależnienie nie jest stygmatyzujące – to ważny sygnał ze środka: Czego mi brakuje? O co mi chodzi? Co naprawdę się dzieje? Ludzie surowo oceniają zachowania mogące świadczyć o tego typu problemie, liczą kieliszki wódki, papierosy, łapią się za głowę, karcą, a jednocześnie pobłażają sobie. W takim skrajnym dwugłosie nie ma miejsca na to, żeby się zastanowić: Halo! Jak się mam? O co mi chodzi? Dlaczego potrzebuję alkoholu, żeby być blisko ludzi?

Czyli właśnie: Po co to robię? To dlatego wymyśliłeś aplikację pocotorobie.pl?

– Moja aplikacja, która jest częścią projektu badawczego, ma wywołać refleksję. Kiedy ludzie z niej korzystają, muszą na chwilę skupić się i odpowiedzieć sobie na ważne pytania: Na co liczę po zażyciu? albo Czego chcę uniknąć? Muszą się przez kilka sekund zastanowić. A gdy te kilka sekund przemnożymy przez liczbę odwiedzających osób, to da dużo ludzkiej uwagi.

Stawiane w aplikacji pytania wydają się trywialne! Naprawdę nie zadajemy ich sobie w normalnych warunkach?

– Bo ta aplikacja jest trywialna! To jedno z narzędzi, które pomagają mi dowiedzieć się, jaki jest stosunek używek – na przykład narkotyków czy zakupów – do doświadczeń takich jak smutek, złość, spokój, radość oraz co i kiedy wybieramy. To założenia mojego projektu badawczego. Ale  zależy mi też, żeby do zjawisk uzależnieniowych podejść życzliwie, żeby nie mówić o patologii, ale rozmawiać o potrzebach i ograniczeniach.

Pierwszą rzeczą po otwarciu aplikacji pocotorobie.pl jest wybór rozmówcy. Żeby w twoim psychologicznym świecie pojawił się ktoś, kto zadaje ważne dla ciebie pytania. Osoba, która mówi ci, że jesteś głupi, bo za dużo pijesz, albo kwituje twój problem słowami: – E tam! Nie przejmuj się!, zwykle jest na co dzień pod ręką. Natomiast kogoś, kto pyta, co się dzieje – nie ma.

A co się zwykle dzieje, kiedy zaczynamy sięgać po używki?

– Powiedzmy, że ktoś zauważył, że w pracy, którą ceni i lubi, trochę za często loguje się na Facebooka. To zaburza jego efektywność, rozbija koncentrację i kradnie czas. Próbuje więc walczyć z tym nawykiem, zastawiając na siebie różne „pułapki”: wylogowuje się z serwisu, zmienia hasła itd. Ale to nie do końca działa i ręka sama loguje się na Facebooka.

Ta osoba ma jakieś cele i doświadczenia związane z pracą, np. skoncentrowanie i skuteczność. Z drugiej strony np. tęskni za specyficznym rodzajem luźnego nastroju związanego z obserwowaniem innych ludzi i niezobowiązującym kontaktem ze znajomymi. Aplikacja pocotorobie.pl pomaga w nazwaniu obu stanów, żeby można było wyjść poza samokrytykę i – być może – znaleźć jakieś rozwiązanie.

Nie mogę uwierzyć, że tak trudno jest samemu zadać sobie pytanie o to, jakie są nasze oczekiwania po zalogowaniu się na Facebooka czy zapaleniu papierosa…

– Kiedy jesteś zrelaksowana i czujesz się dobrze, to możesz się zastanawiać nad sobą, bo to cię nie dotyka, nie wytrąca z równowagi, nie zaburza. Ale uzależnienia pojawiają się na granicach tożsamości, w miejscach, gdzie z założenia jest trudno, gdzie dzieją się z ludźmi dziwne rzeczy.

Co to znaczy „na granicy tożsamości”?

– Jeżeli potrzebuję czegoś zewnętrznego, jakiegoś środka albo czynności, żeby przenieść się tam, gdzie „zależy mi, żeby być”, to przestaję być sobą. Jestem wciąż spięty, nie umiem się zrelaksować, więc zapalam papierosa – sięgam po coś, co jest poza moimi granicami, co inaczej nie jest dla mnie osiągalne.

O uzależnieniach publicznie mówi się zazwyczaj, że to jest kłopot i że coś trzeba z tym zrobić. Dużo energii i zasobów jest poświęconych prewencji i leczeniu, co jest bardzo potrzebne. Ale potrzeba też publicznej uwagi i zastanowienia się, czym są ten smutek i rozpacz, od których uciekamy. W pracy nad tym projektem uderzyło mnie, że ludzie przeżywają bardzo trudne doświadczenia – lęk, smutek, złość, napięcie – w zupełnej samotności. Równie mało uwagi poświęcamy poznawaniu i rozumieniu tych doświadczeń, do których ludzie dążą poprzez uzależnienia, np. ekstazy lub relaksu.

Ludzie przeżywają bardzo trudne doświadczenia w zupełnej samotności (fot. pixabay.com)

Twoja aplikacja pyta w pewnym momencie, co wolisz: uczucie, za którym tęsknisz, czy to, przed którym uciekasz, np. cierpienie. Ktoś naprawdę wybiera cierpienie?

– Wiele osób! Gdy widzisz to w kategoriach wyboru, to zaczynasz się wahać. Możesz wybrać to, co zawsze, a możesz – chociażby dla eksperymentu – wybrać coś innego. Nawet jeśli zrobisz to z czystej ciekawości, to coś znaczy. Można się wtedy zastanowić, czym jest to napięcie, od którego uciekamy, czemu jest takie złe i jakby to było go doświadczyć. Może jest nieznośne, potworne, ale do czegoś potrzebne?

Do czego?

– Do przytomnego przeżywania na przykład. Ludzie, którzy zagłębią się w doświadczanie smutku, który im się przydarza, zwykle znajdują tam coś, co ma dla nich wartość, co ich zmienia.

Psychologia procesu w szczególny sposób przygląda się tym miejscom, w których pojawiają się uzależnienia – czyli miejscom na granicy. Jeśli potrafię być smutny i potrafię przeżywać ekstazę, nie mam problemu z jednym stanem, ani z drugim, to przejście granicy między nimi nie będzie dla mnie problemem. W związku z tym nie będę podatny na substancje – np. alkohol – które mają mnie za tę granicę przenieść. One są kuszące tylko wtedy, kiedy jest granica, przez którą przejść nie umiem. Jeśli jest półprzepuszczalna, to nie będą działać. To jest gigantyczna funkcja prewencyjna! Strażnik, który mówi Nie wolno!, działa do czasu. Do momentu, kiedy powiesz: Nie mogę przeżyć tego smutku i zdecydujesz się pójść jakąś drogą na skróty. Czyli używką.

Kiedy cię słucham, mam wrażenie, że wchodzisz w uzależnienia „tylnymi drzwiami” – i to daje jakąś nową nadzieję. Na to, że można je zrozumieć, zobaczyć, gdzie się zaczynają, jakoś spokojnie spojrzeć na motywy, które nas do nich popychają.

– Jeśli jesteś uzależniona, na przykład od grania na komputerze, to warto poznać intencję, która cię do tego skłania. Zakładając – bez ironii! – że w tej intencji jest coś wartościowego. Dlaczego potrzebujesz grać coraz więcej i więcej? Przecież nie chodzi ci o to, żeby „zagrać się na śmierć” – więc może jednak grając nie dostajesz tego, czego naprawdę szukasz? Jeśli oprzytomniejesz chociaż na chwilę, to to zrozumiesz. I będziesz mogła zastanowić się, gdzie jest ten brak. Psychologia procesu nie wyklucza żadnego ludzkiego doświadczenia. Uznaje, że tylko akceptując wszystkie doznania, można pracować nad konfliktami wewnętrznymi.

To krzepiące. W tym rozumieniu uzależnienie nie wydaje się śmiertelnym wyrokiem na zasadzie: „Jestem samotną matką, mam kredyt we frankach i jeszcze uzależniłam się od alkoholu – chyba się zabiję!”. To raczej jakaś zakodowana informacja o mnie samej. Powód, żeby się sobie przyjrzeć.

– Na ogół musi się coś wydarzyć, żebyśmy zaczęli się sobie przyglądać – boli mnie brzuch, więc zaczynam się badać. Z uzależnieniem jest podobnie. Zawsze są dwa głosy: jeden ci mówi, że to koniec świata, że się uzależniłeś i trzeba się zastrzelić, a drugi, że wszyscy piją i da się z tym żyć. Wspieranie tego konfliktu nie ma większego sensu.

Warto zejść głębiej, poszukać ukrytych motywów. Bo co ci daje ten alkohol? Jak by to było, gdybyś się mogła uspokoić tak naprawdę, bez alkoholu, przytomnie? Istotne jest to, przed czym uciekasz. To, co się dzieje w okolicach wyboru: „pić czy nie pić”. Problem, z którym się mierzymy, wewnętrzna granica, której nie umiemy przejść – to są ważne informacje o nas. A siła uzależnień świadczy o tym, jak mocne są to struktury, jak ważne doświadczenia. Nie przegapmy okazji, żeby się im przyjrzeć.

WEEKEND.GAZETA.PL

Tu ten wywiad

fot. archiwum prywatne – Mikołaj Czyż