Agnieszka Moroz | Temperament w globalnej wiosce
16500
post-template-default,single,single-post,postid-16500,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 
Emocje / Charakter

Temperament w globalnej wiosce

Temperament w globalnej wiosce

Introwersja i ekstrawersja to zdrowe różnice osobowości między ludźmi. Ekstrawertykom dodaje energii świat zewnętrzny. Większość z nich lubi rozmawiać z ludźmi, angażować się w różne zajęcia grupowe i pracować tam, gdzie są ludzie, gdzie coś się dzieje. Po prostu skupiają się na tym, co jest na zewnątrz nich. Natomiast introwertykom dodaje energii ich świat wewnętrzny – idee, wrażenia i emocje. Jednak wbrew obiegowej opinii nie muszą wcale być milczący, czy zamknięci w sobie, tyle że koncentrują się na tym, co dzieje się w ich wnętrzu. Niezbędne jest im spokojne miejsce, w którym mogą sobie przemyśleć różne sprawy i odzyskać energię.

Samotni w globalnej wiosce. Dlaczego dobrze nam bez innych ludzi i kiedy się tym martwić?

Nawet 12 na 100 osób cierpi na fobie społeczne o różnym nasileniu. Około jednej czwartej populacji to introwertycy bardziej ceniący samotność niż kontakty międzyludzkie. Całkiem sporo, zwłaszcza że mówimy o gatunku, który zdołał się wspiąć na swoje miejsce w świecie dzięki interakcjom społecznym. Czy w takim razie potrzeba izolowania się jest błędem ewolucji? A może po prostu odpowiedzią na nadmierną stymulację zewnętrzną? Zaburzenia socjalne zdiagnozowano u około 15 mln Amerykanów; jest to drugi najczęściej diagnozowany typ nerwicy. Osoba cierpiąca na zburzenia socjalne czeka średnio 10 lat, zanim skontaktuje się z lekarzem i rozpocznie leczenie. Jest dziewięć głównych objawów fizycznych fobii społecznych, są to: rumieniec, przyspieszone bicie serca, drżenie, nadmierne pocenie się, zaburzenia trawienia, płytki oddech lub trudności z oddychaniem, zawroty głowy, wzmożone napięcie mięśni. Głównym źródłem lęku przed kontaktami społecznymi jest strach przed osądzeniem. Niektórzy uważają, że sama ich obecność może wprowadzać innych ludzi w zażenowanie. Odsuwają się więc od społeczeństwa i zamykają w domach.

Długotrwała izolacja, czy to ta wynikająca z fobii społecznych, czy też ta związana np. z osamotnieniem po stracie bliskich, ma bezpośredni i negatywny wpływ na funkcje poznawcze mózgu. Izolacja prowadzi do otępienia, zaburzeń np. pamięci, myślenia, orientacji. Mózg, aby sprawnie funkcjonować, musi być właściwie stymulowany. A natura przewidziała dla nas przede wszystkim stymulację wynikającą z bezpośredniego kontaktu z innymi przedstawicielami naszego gatunku.

Nie brakuje ci towarzystwa nawet po wielu godzinach spędzonych sam na sam ze sobą? Lubisz pogrążać się w myślach, rozważać przeróżne idee, analizować informacje? Perspektywa spędzenia urlopu w popularnym kurorcie wypełnionym turystami przyprawia cię o gęsią skórkę? Gratulujemy, prawdopodobnie jesteś introwertykiem. Człowiekiem samodzielnym, inteligentnym i kreatywnym, określanym przez doktor Elaine Aron, autorkę książki „Wysoko wrażliwi”, jako „doradca”.

Kim są „doradcy”? To ludzie pracujący indywidualnie, którzy muszą sami podejmować decyzje oraz nauczyć się porozumiewać z innymi i stawiać w ich położeniu. Tacy pracownicy są kreatywni, obdarzeni bogatą wyobraźnią, inteligentni i wnikliwi. Z natury są obserwatorami. Ich praca często wpływa na innych, a oni mają dość odwagi i rozsądku, by wypowiadać niepopularne poglądy. Pozostali ludzie to ekstrawertycy, grupa wojowników, ludzi czynu. Potrzebne są im rady doradców, którzy z kolei muszą mieć przy sobie wojowników, by ci realizowali ich pomysły. Wielu teoretyków uważa, że właśnie dlatego introwertycy stanowią tylko 25 procent populacji. Po prostu potrzeba ich mniej.

Introwersja i ekstrawersja to zdrowe różnice osobowości między ludźmi. Ekstrawertykom dodaje energii świat zewnętrzny. Większość z nich lubi rozmawiać z ludźmi, angażować się w różne zajęcia grupowe i pracować tam, gdzie są ludzie, gdzie coś się dzieje. Po prostu skupiają się na tym, co jest na zewnątrz nich. Natomiast introwertykom dodaje energii ich świat wewnętrzny – idee, wrażenia i emocje. Jednak wbrew obiegowej opinii nie muszą wcale być milczący, czy zamknięci w sobie, tyle że koncentrują się na tym, co dzieje się w ich wnętrzu. Niezbędne jest im spokojne miejsce, w którym mogą sobie przemyśleć różne sprawy i odzyskać energię.

Jest to o tyle istotne, że mózgi introwertyków są bardziej wrażliwe na jeden z neurotransmiterów. – Mają więcej receptorów wyczulonych na dopaminę lub po prostu ich receptory reagują na nią silniej. Dlatego po dużej stymulacji, np. długim przebywaniu w większej grupie osób, odczuwają coś w rodzaju kaca, są przestymulowani. Aby uporać się z tym, muszą się czasowo odizolować. Przyrównajmy to do jedzenia: smakosz będzie rozkoszował się dobrze przyrządzonym szparagiem, odczuwając całą feerię różnych smaków. Ktoś o mniej wyczulonym podniebieniu pochłonie wielką porcję żeberek utopionych w sosie, zastanawiając się tylko nad tym, czy wystarczająco się najadł. I jeśli tym dwóm osobom zamienimy posiłki, to miłośnik żeberek po zjedzeniu szparaga będzie potrzebował jeszcze czegoś na ząb, a smakosz będzie musiał poradzić sobie z przejedzeniem.

Samych introwertyków można podzielić na cztery grupy o zbliżonych zachowaniach, potrzebach i przede wszystkim powodach, dla których preferują samotność: społecznych, zamyślonych, lękowych i powściągliwych.

Typ określony mianem introwertyka społecznego wcale nie przejawia niechęci do ludzi, nie czuje się zawstydzony czy zdenerwowany wśród innych, lecz zdecydowanie preferuje kontakty w małych, zaledwie kilkuosobowych grupach lub samotność. Co ciekawe, jego relacje z ludźmi są zwykle ciepłe i nacechowane empatią, jednak nie toleruje czczej gadaniny i tzw. small talks. Jeśli już ma poświęcić swój czas innym, to chce, aby ten kontakt coś faktycznie wniósł w jego życie. Można określić, że jest introwertykiem z wyboru.

Introwertyk zamyślony również nie wykazuje niechęci wobec innych ludzi, nie odczuwa lęku przed kontaktem, jednak ma tak rozbudowane życie wewnętrzne, tak wiele dzieje się w jego głowie, że często sprawia wrażenie nieobecnego, odciętego od rzeczywistości. Jednak nie jest to zagubienie neurotyczne, mogące wskazywać na głębsze zaburzenia, lecz po prostu typ osobowości, który badacze łączą często z dużą kreatywnością.

Introwertycy lękowi odczuwają strach przed kontaktem z obcymi, z autorytetami czy po prostu przed przebywaniem w dużym skupisku ludzkim. W niewielkim nasileniu, nie utrudniającym zbytnio funkcjonowania, objawy te nie wymagają leczenia. Terapia może być pomocna, by polepszyć jakość życia, jednak nie jest konieczna. Staje się, gdy lęk przybiera na sile i uniemożliwia normalne ŻYCIE. Introwertycy z tej kategorii czują się niezręcznie w kontaktach towarzyskich, a ich umiejętności społeczne są marne. W przypadku introwertyków powściągliwych głównym powodem, dla którego wybierają izolację, jest pewna wrodzona powolność. Długo myślą, zanim coś powiedzą, potrzebują dużo czasu, aby zmusić się do działania.

Jesteśmy stworzeni do utrzymywania bliskich kontaktów z innymi przedstawicielami naszego gatunku. Jako zwierzęta społeczne do sprawnego funkcjonowania potrzebujemy grupy. Introwersja, łącząca się z umiejętnością czerpania energii z wnętrza, nie oznacza odrzucenia innych ludzi. Chodzi tu raczej o głębsze przeżywanie mniejszej liczby relacji. Natomiast fobia społeczna jest zaburzeniem wymagającym interwencji. Niszczy poczucie własnej wartości, odbiera szansę na pełne życie i uniemożliwia realizowanie się na polu rodzicielskim.

WEEKEND.GAZETA.PL

Otwórz cały artykuł w nowym oknie

Komentarze

Zapomniano tylko o grupie tzw. ambiwertyków czyli osób ze środka skali o nienasilonych cechach z obu grup tj. z ekstrawertywnej i introwertywnej (np. poziom potrzeb towarzyskich mają w stopniu umiarkowanym, lubią czasem towarzysko poszaleć a czasem posiedzieć samotnie) . Ambiwertyków jest najwięcej, zaryzykowałbym stwierdzenie, że to około 50% populacji a pozostałe 50% rozkłada się na introwertyków i autentycznych ekstrawertyków. Autentycznych, ponieważ w kulturze popularnej, która bardzo czerpie i rozwija się dzięki grupowemu spędzaniu czasu, wymianie interakcji i wzajemnych, dosyć intensywnych relacji – w tej kulturze mocno promuje się zachowania ekstrawertyczne. Również wychowanie do socjalizacji wymaga obecnie w znacznym stopniu takiego zachowania, skłonności do bycia z innymi, intensywnych relacji i interakcji. Dlatego wiele młodych osób, jak zauważyłam, kreuje się na „sztucznych” czy też wymuszonych ekstrawertyków – aby zyskać akceptację, pozytywne oceny swojej osoby, prestiż społeczny, popularność, w końcu odnosić sukcesy i to nie tylko w sferze czysto towarzyskiej, skoro bowiem ekstrawertywne postawy są promowane, to w związku z tym lepiej oceniane są osoby prezentujące takie zachowania.

W wielu badaniach testami osobowości badani wybierają odpowiedzi, które tworzą obraz ekstrawertyka, którego jednak nie potwierdza wnikliwy, pogłębiony wywiad z takim badanym.

To oczywiste jest, że kiedy nie ma się wsparcia i pozostaje z poczuciem osamotnienia, wówczas stres i obciążenie jest znacznie większe. Reakcja może być dramatyczna i silna.

Nasza, współczesna kultura osamotniła młodego człowieka, czyniąc go z jednej strony bardziej niezależnym od rodziców i starszego pokolenia ale również tym samym nałożyła na niego przesadne wymagania co do działań, które tak naprawdę wymagają dojrzałości. Niegdyś sposoby zachowania były bardziej sformalizowane i jasno określone obyczajem, obecnie w kulturze swobody obyczajowej wymagane jest indywidualne podejmowanie decyzji co do postępowania w różnych sytuacjach przez młodzież. Niegdyś to rodzice podejmowali za młodego człowieka decyzje, które wymagały dojrzałości – np. w związku z ożenkiem, podjęciem odpowiedniego wykształcenia i sposobu ekonomicznego utrzymania się. Dzisiaj większość decyzji spoczywa na młodej osobie. To dosyć nieadekwatne, wręcz kuriozalne, aby dziecko właściwie podejmowało samo decyzje co do swojej drogi szkolnej, zawodowej, czy w wielu aspektach osobistej, decyzje, które będą miały zasadniczy wpływ na całe jego życie, na to jak ułoży się jego przyszłość.

Większość młodych wilczków przyznaje się do tej cechy, choć rzeczywistości woleliby może rozmyślać nad problemami świata na bezludnej wyspie. Mam często wrażenie, ze żyjemy w świecie w którym każdy cos udaje.

Czy ambiwertycy to tzw. „mieszańcy”, którzy nie potrafią określić swoich potrzeb i dostosowują się?