Agnieszka Moroz | Schizofrenia według Lainga
15756
post-template-default,single,single-post,postid-15756,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 

Schizofrenia według Lainga

Schizofrenia według Lainga

Ronald Laing był psychiatrą, który interesował się szczególnie schizofrenią. Miał on bardzo ciekawe podejście do tej choroby – a mianowicie uważał, że choroba ta jest sposobem radzenia sobie człowieka ze społeczną sytuacją stresową, a także miał niesamowicie oryginalne podejście do psychoterapii osób chorych na schizofrenię. Według Lainga przyczyna schizofrenii tkwi w czynnikach społecznych.  Każdy człowiek, każdy z nas żyje na różnych płaszczyznach. Jesteśmy zarówno indywidualnymi jednostkami, mającymi znane tylko nam doświadczenia, przeżycia z przeszłości, uwarunkowania genetyczne, wiedzę, zdrowie, fantazję i sposób postrzegania świata – a z drugiej strony jesteśmy częścią czegoś większego, częścią społeczeństwa, w którym każdy z nas „powinien” być do siebie pod jakimś względem podobny. Aby być akceptowanym w społeczeństwie, każdy człowiek musi zatem stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie: „Ok, jestem niepowtarzalny, ale do cholery muszę być też choć trochę podobny do innych ludzi, bo sam w świecie nie dam rady.” Dlatego ludzie studiują, czytają książki, dlatego pracują, dlatego ludzie uważają, że studiowanie jest okej, że pracowanie jest okej – a na przykład kradzież już nie. Bo nie jest to społecznie aprobowane.
Człowiek uczy się więc życia w społeczeństwie, przyjmując swego rodzaju maskę (np. maska ucznia, maska studenta, maska rodzica, maska dyrektora firmy, maska księdza, maska stolarza, maska ochroniarza), która służy mu do tego, aby być w tym społeczeństwie w jakiejś relacji z innymi. Maska służy po to, aby coś dawać innym i aby od innych brać coś w zamian. Innej opcji nie ma. Ta maska to tak zwane „ja-fałszywe”. Jeśli człowiek jest zdrowy to doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że pełni jakieś role w społeczeństwie. Jeśli jednak człowiek jest bardzo wrażliwy, czuje lęk przed światem, który pojawił się u niego już w dzieciństwie – to może nie potrafić odpowiednio podejść do ”ja-fałszywego”, bo będzie się przez nie czuł zniewolony, zawładnięty. Nie będzie potrafił realizować samego siebie tak, aby jednocześnie realizować się jako cząstka ludzkości.

Człowiek chory na schizofrenię wg Lainga nie potrafi żyć w dwóch światach jednocześnie, nie potrafi być NAPRAWDĘ SOBĄ – dlatego ucieka w szaleństwo. Poprzez ucieczkę w chorobę, człowiek buduje sobie schronienie przed ludźmi, „którzy chcą – aby on stał się taki sam jak wszyscy! Aby stał się więźniem – nie mającym własnego zdania, własnej woli, własnych marzeń i potrzeb!” Czujecie klimat? Choroba służy tutaj jako obrona przed depersonalizacją (utratą własnej tożsamości) i lękiem przed wchłonięciem przez SYSTEM SPOŁECZNY, o czym pisałem wyżej. Towarzyszy temu ontologiczny lęk, czyli lęk egzystencjalny. Osoba chora na schizofrenię uważa, że izolując się od ludzi, już poprzez samą ucieczkę w chorobę, jest w stanie realizować samą siebie – tak jak tego pragnie, bo nie będzie bała się ludzi. Jest to jednak złudne, ponieważ taki sposób przeżywania siebie nie redukuje wcale lęku – a wręcz nasila lęk wynikający z samotności. Schizofrenik jest sam w swoich wizjach, dlatego jest nieszczęśliwy i jeszcze bardziej cierpi.

Laing był zdania, że terapia ludzi chorych na schizofrenię nie powinna odbywać się w sterylnych szpitalach psychiatrycznych, gdzie kontakt psychiatry z pacjentem jest znikomy. Terapia wg Lainga powinna polegać na przywróceniu ontologicznej pewności, bezpieczeństwa swojego bytu – podczas ekspresji samego siebie. Dlatego tak ważne według Lainga jest ciągłe towarzyszenie pacjentowi – nawet w jego psychotycznych wizjach. Pacjent może wyzdrowieć w warunkach, kiedy będzie czuł się bezpiecznie – opowiadając o swoich czasami bardzo wyimaginowanych przeżyciach, nienaturalnych obrazach, czasami bardzo przerażających. Bardzo ważne jest zatem przebywanie z pacjentem i stwarzanie mu takich warunków, w których czuje się akceptowany. Laing uważał, że leczenie schizofrenii powinno odbywać się w naturalnych warunkach, na przykład w hostelach (tak zrodziła się idea Domu pod Fontanną), gdzie terapeuta towarzyszy choremu w sprawach dnia codziennego. Społeczność jaka w takich warunkach się tworzy, również działa terapeutycznie, ponieważ chory stopniowo nabiera uczucia pewności, że „ci ludzie mnie akceptują – jestem ok. i nie muszę się nikogo bać”, „rzeczywistość jest okej, bo czuję się w niej bezpiecznie.”

PSYCHIKA.NET

Artykuł