Agnieszka Moroz | Nie zapomniał wół…
15569
post-template-default,single,single-post,postid-15569,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 

Nie zapomniał wół…

Nie zapomniał wół…

nie zapomniał wół jak cielęciem był

🙂

’ Mazzaglia usłuchał, ale – już od pierwszych słów, jakie obaj z przybyszem ze sobą zamienili – wyrobił sobie zdanie: z pojawienia sie obcych mogą wyniknąć tylko kłopoty.

Młokos dostrzegał światło tylko jednej prawdy: białe jest białe, a czarne jest czarne. Brakowało mu jeszcze lat, żeby zrozumieć, że kiedy białe niemal styka sie z czarnym, między oboma kolorami powstaje smuga cienia, a tam białe nie jest białe, a czarne nie jest już czarne. Kolor tej smugi zwie się szary. A w jej wnętrzu, tam gdzie ze związku obu kolorów rodzi się trzeci, trudno sobie wyobrazić, aby każdej rzeczy można bylo przypisać nazwę i wyraźnie zarysowany kształt.
Po nastaniu wieczoru, nim jeszcze ciemność zdoła zgęstnieć i przejść w mrok, łatwo wziąć człowieka za drzewo.
Ale młodzian nie dbał o te wszystkie niuanse, miało się wrażenie, że wie, gdzie stawiać kroki nawet przy gasnącym świetle.
„Co za wstretny typ! – pomyślał znów Mazzaglia, kiedy tamten wciąż gadał i gadał. – Zupełnie jakbym patrzył na samego siebie sprzed trzydziestu lat, kiedy stanąłem przed trybunałem Burbonów, zanim wlepili mi dziesięć lat ciężkiego więzienia. Duma mnie zżerała. Znaczy się, byłem wtedy takim samym palantem jak on”.
Camilleri, Piwowar z Preston, 1995 Palermo