Agnieszka Moroz | Udręki Narcyza
15602
post-template-default,single,single-post,postid-15602,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 

Udręki Narcyza

Udręki Narcyza

Narcyz (on lub ona) nie interesuje się tym, co mają mu do powiedzenia inni ludzie, chyba że mu schlebiają, często ma niezwykle powierzchowne relacje również z kochankami. Jego bezustanne porównywanie się z innymi jest powodem udręki oraz – w konsekwencji – skrywanego poczucia niższości. Zaś sposobem na radzenie sobie z zawiścią jest umniejszenie wartości innych ludzi.

Bez wahania można powiedzieć, że przechodzimy swego rodzaju renesans egocentryzmu. Nade wszystko liczy się wizerunek publiczny – nieskazitelny, budzący respekt, nieskończony podziw i zazdrość. Kolorowe czasopisma i portale społecznościowe pęcznieją od wdzięczących się i sztucznie upiększanych twarzy. Dziś nie wypada już być zwyczajnym, przeciętnym, dziś trzeba być spektakularnym. Jednak patologiczny narcyzm jest czymś więcej niż tylko mizdrzeniem się do kamerek internetowych, czy pragnieniem bycia w centrum uwagi.

„Nie zamierzam bratać się z pospólstwem”,  „jestem stworzony do wyjątkowych zadań”, „nigdy nie popełniam błędów”, „patrzcie i podziwiajcie mnie”, „to nie mi, tylko innym zależy”, „jestem omnipotentny”, „brawo ja!” – to ulubione zwroty osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Postawy te, zbyt często manifestowane, są przyczyną śmieszności i politowania.  Narcyz nie interesuje się tym, co mają mu do powiedzenia inni ludzie, chyba że mu schlebiają.

Pacjenci narcystyczni opisywani przez Otto Kornberga często mają niezwykle powierzchowne relacje z kochankami. U mężczyzn występuje syndrom Don Juana. Taki mężczyzna bezustannie uwodzi kobiety i odrzuca je, traktując jak trofea. Nie jest zainteresowany ich przeżyciami wewnętrznymi, czy potrzebami. Kobiety po początkowym okresie idealizacji kochanka tracą zainteresowanie. Kiedy adoracja ze strony partnera ustępuje pierwszym rozczarowaniom, Narcyz odwraca się, by szukać kolejnego „ideału”.

Nancy McWilliams w swojej książce pt. „Diagnoza psychoanalityczna” pisze:

„Patologiczne formy narcyzmu najłatwiej rozpoznaje się na podstawie jakości relacji. Jedną z tragedii pacjentów z tej grupy jest niezdolność do miłości. Zdrowe związki międzyludzkie cechuje empatia i wzgląd na uczucia drugiej strony, autentyczne zainteresowanie jej punktem widzenia, umiejętność tolerowania ambiwalencji w długich relacjach, oraz umiejętność przyznania się do udziału w konflikcie. Osoby, które potrafią tworzyć takie związki, mogą od czasu do czasu posłużyć się drugim człowiekiem do zaspokojenia swoich potrzeb, ale ta tendencja jest osadzona w szerokim kontekście budowania wrażliwych relacji z innymi, to znaczy nie jest utrwalonym stylem postępowania z ludźmi. Jednostka z rozpoznaniem osobowości narcystycznej traktuje innych jak przedmioty, które można wykorzystywać i wyrzucać w zależności od swoich potrzeb, bez względu na ich uczucia. Nie dostrzega tego, że inni ludzie wiodą odrębne życia i mają własne potrzeby. W wielu przypadkach szybko kończy związki, zwykle wówczas, gdy druga strona zaczyna domagać się zaspokojenia swoich pragnień. Co najważniejsze, takie relacje się nie sprawdzają; narcyzowi nie udaje się za ich pośrednictwem podtrzymać poczucia własnej wartości”.

Bezustanne porównywanie się z innymi jest powodem udręki i w konsekwencji skrywanego poczucia niższości. Sposobem na radzenie sobie z zawiścią jest umniejszenie wartości innych ludzi – co jest przyczyną narastającego poczucia samotności i pustki. Jedyną rekompensatą w takiej sytuacji może być podziw i uznanie ze strony otoczenia, a także sprawowanie omnipotentnej władzy nad innymi, aby ich autonomia, wolność i radość życia nie nasilały zawiści.

Tymczasem zdrowa miłość własna polega na dawaniu sobie prawa do pomyłek, akceptowaniu słabości i dystansie do siebie. Innymi słowy kochaniu siebie takim, jakim się jest z mankamentami i lapsusami. Wówczas łatwiej przychodzi nam akceptacja wad i niedoskonałości w partnerach i bliskich, na których patrzymy z większą empatią.

IPSYCHO.PL

Tutaj ten wpis