Agnieszka Moroz | Internetowa pornografia i gry online
16288
post-template-default,single,single-post,postid-16288,single-format-standard,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-13.1.2,qode-theme-bridge,wpb-js-composer js-comp-ver-5.4.5,vc_responsive
 
Choroby / Uzależnienia behawioralne

Internetowa pornografia i gry online

Internetowa pornografia i gry online

Philip Zimbardo to jeden z najwybitniejszych amerykańskich psychologów, dlatego nie należy lekceważyć, gdy mówi: – Biję na alarm, głośno i wyraźnie. Internetowa pornografia i gry online prowadzą do upadku męskości w tej formie, w jakiej ją znamy. Technologia sabotuje męskość.Technologia online wychowała pokolenie młodych mężczyzn, którzy przestali robić „normalne męskie rzeczy”. W efekcie – twierdzi Zimbardo – młodzi mężczyźni nie mają ochoty na kontakty w świecie rzeczywistym, zarówno seksualne, jak i społeczne. – To nie jest faza ani zjawisko przejściowe – ostrzega psycholog. – Jeśli będziemy go ignorować, problem tylko się nasili.
O Zimbardo zrobiło się bardzo głośno ponad 40 lat temu za sprawą słynnego eksperymentu psychologicznego, tzw.

stanfordzkiego eksperymentu więziennego, który całkowicie zmienił społeczne wyobrażenie o naszej zdolności do czynienia zła. Proponując ochotnikom, studentom ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, by wcielili się w role więźniów i strażników w eksperymentalnym więzieniu skonstruowanym w budynku Wydziału Psychologii Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, Zimbardo udowodnił, że zwyczajni, inteligentni, sympatyczni ludzie potrafią zachowywać się brutalnie, gdy mają tylko władzę nad innymi. Eksperyment pomógł odpowiedzieć na zasadnicze pytanie nurtujące społeczeństwo od zakończenia drugiej wojny światowej: jak dobrzy ludzie mogą dopuszczać się tak okrutnych rzeczy?

Cztery dekady później 82-letni Zimbardo podjął próbę znalezienia odpowiedzi na niektóre fundamentalne pytania ery cyfrowej i rozstrzygnięcia dylematów spędzających sen z oczu rodzicom nastoletnich chłopców XXI wieku: Kiedy ilość czasu spędzanego przed komputerem staje się nadmierna? Czy powinniśmy za wszelką cenę odciągać naszych synów od smartfonów i laptopów, czy pozwolić im buszować do woli w cyberprzestrzeni?

Czy starsze pokolenie niepokojące się, że ich dzieci przykleiły się do gier komputerowych, jest zacofane? A może jednak ma rację, przekonując, że prawdziwe życie, realne związki i uspołecznienie są ważniejsze od mediów społecznościowych, „World of Warcraft” i oglądanej w samotności pornografii internetowej?

Zimbardo, który jest profesorem emerytowanym na Uniwersytecie Stanforda, przekonuje, że stanowisko honorowego profesora otworzyło mu oczy na zgubny wpływ technologii online na młodych mężczyzn. Z najnowszych badań wynika, że spędzają oni średnio 15 godzin w tygodniu, grając w najprzeróżniejsze gry internetowe.

– Odkąd zostałem profesorem emerytem, mam wreszcie czas, by rozmawiać ze swoimi studentami, a jednym z kluczowych obszarów badawczych, jakim poświęciłem moją karierę, jest nieśmiałość, zwłaszcza u dojrzewających mężczyzn – mówił Zimbardo, gdy spotkaliśmy się w ubiegłym tygodniu.

– Zaniepokoił mnie fakt, że tak wielu studentów przyznało, iż oglądają, jak to określili, „troszkę za dużo pornografii” lub nie potrafią przestać grać w gry internetowe. Uświadomiłem sobie, że czas, jaki ci młodzi ludzie spędzają, wpatrując się w ekran komputera czy smartfona to czas, którego nie poświęcają na sen, lekturę, pisanie, rozmowy z dziewczynami, uprawianie sportu czy przebywanie na łonie natury. Wirtualna rzeczywistość powstrzymuje ich przed robieniem tego wszystkiego, co niegdyś uchodziło za normalne męskie rzeczy.

Skutkiem ogromnej liczby godzin spędzanych w samotności przed ekranem jest nowy rodzaj nieśmiałości, polegającej na tym, że młodzi mężczyźni preferują męskie towarzystwo, kobiety budzą w nich lęk.

Jego zdaniem to coś innego niż dawna męska nieśmiałość. – Dawniej nieśmiałość polegała na braku umiejętności poruszania się w krajobrazie społecznym: młodzi mężczyźni nie potrafili zapytać o drogę, bali się zaproponować dziewczynie randkę czy zaprosić na tańce, bo obawiali się odrzucenia.

– Nowa nieśmiałość polega na braku chęci pytania o drogę, całkowitej niechęci do kontaktu z drugą osobą. W skrajnych przypadkach chłopcy wycofują się z roli zwierząt społecznych, nie chcą wchodzić w jakieś interakcje z rzeczywistością.
Zdaniem profesora Zimbardo to bezpośredni efekt nadmiernego kontaktu z technologią. Wspomina przypadek młodego człowieka, który w świecie wirtualnym spędzał po 16 godzin dziennie. To oczywiście przypadek ekstremalny, ale w swojej najnowszej książce – „Gdzie ci mężczyźni?” – psycholog powołuje się na badania, które wykazały, że przeciętny młody mężczyzna w wieku 21 lat ma za sobą 10 tys. godzin spędzonych przed ekranem. To tak, jakby przez 14 miesięcy był odizolowany od świata, dzień i noc przebywając w wirtualnym świecie.

Godziny spędzone online to godziny, których chłopcy nie spędzają na uczeniu się, jak czuć się pewnie i komfortowo w sytuacjach społecznych, podkreśla Zimbardo. To po prostu równia pochyła, bo im bardziej niezręcznie chłopiec czuje się w rzeczywistości, tym bardziej wycofuje się do zorganizowanego świata wirtualnego, gdzie może wykazać się swoimi umiejętnościami, pozwolić sobie na impulsywność, poczuć się pewnie i cieszyć się świadomością, że coś mu się należy.
– Młodzi mężczyźni grający w gry online czy oglądający pornografię internetową tkwią w pułapce hedonistycznej teraźniejszości – twierdzi Zimbardo. – Gry i pornografia utrzymują ich w nieprzerwanej spirali natychmiastowej gratyfikacji.

W swojej książce Zimbardo powołuje się na najnowsze badanie potwierdzające jego tezę. Jednym z najbardziej uderzających przykładów jest eksperyment z wykorzystaniem obrazowania mózgu dowodzący, że nowoczesna pornografia internetowa zmusza mózg do reagowania tak, jakby oglądający rzeczywiście uczestniczył w akcie seksualnym: „Oglądane bodźce wywołują w mózgu takie podniecenie jak podczas ekstremalnego wysiłku fizycznego, jak gdyby ciało rzeczywiście uczestniczyło w akcie seksualnym, a nie w czysto wizualnym doświadczeniu”.

Tym, którzy wychowali się na czasopismach pornograficznych „czy nawet widoku egzotycznych nagich piersi w »National Geographic«”, jak to ujmuje Zimbardo, stwierdzenie, że pornografia może być lepsza od prawdziwego seksu, zapewne wyda się dziwaczne. Lecz nowe techniki umożliwiają tworzenie pornografii, którą ogląda się z perspektywy prawdziwego uczestnika.
W ten sposób oszukuje się mózg, by reagował tak, jak gdyby chłopak rzeczywiście odbywał stosunek, choć oczywiście nie ma to nic wspólnego z prawdziwym seksem, mówi Zimbardo. – Pornografia oddala fizyczną, emocjonalną społeczną i zmysłową rzeczywistość seksu, oddziela seks od tego wszystkiego, co powinno do niego prowadzić.

– Prawdziwy seks wymaga komunikacji z żywym człowiekiem, odczuwania jego bólu, zdobycia zaufania, poznania jego zapachu, bycia jego częścią, innymi słowy nawiązania z nim prawdziwego kontaktu. Wszystko to dla pokolenia Y wydaje się coraz bardziej problematyczne. Poza tym oczywiście w prawdziwym życiu dziewczyna zawsze może powiedzieć „nie”, podczas gdy w porno nie ma odrzucenia i coraz częściej nie ma również granic.

Cztery lata temu Zimbardo w swoim wystąpieniu na konferencji TED („Technology, Entertainment, Design”), przekonywał, że sfeminizowane społeczeństwo marginalizuje młodych mężczyzn. Od 2011 r. jego wykładu w internecie wysłuchało blisko 2 mln osób. Podczas naszej rozmowy powraca do tego tematu.

W szkole, mówi Zimbardo, dziewczęta wygrywają. – Radzą sobie lepiej od chłopców na każdym etapie procesu edukacji i przez pierwsze 10 lat pracy zawodowej. Świat, w którym żyją dziś młodzi mężczyźni, jest coraz bardziej sfeminizowany i politycznie poprawny – zauważa.

Gry komputerowe przeciwnie, sprawiają, że młodzi mężczyźni czują się panami świata, faszerując wrogów pociskami czy uprawiając seks z wyimaginowanymi kobietami.

– Zanurzenie się w tym świecie rozdyma ego – ostrzega Zimbardo. – A najgorsze w skutkach jest jego nadużywanie, zwłaszcza w połączeniu z izolacją społeczną . Młodzi mężczyźni nadużywają pornografii i gier internetowych, bo nie mają zbyt wielu sposób wyrażania samych siebie. To skutek przekonania, że ich wewnętrzny świat, osobista narracja i żądze nie są akceptowane społecznie.

– Z drugiej strony gry komputerowe są naprawdę zabawne, wizualnie niezwykle dynamiczne, mają też proste i jasno zdefiniowane cele, gwarantują nagrodę po osiągnięciu pewnego poziomu umiejętności i z założenia mają uzależnić graczy do tego stopnia, by grali tak długo, jak to tylko możliwe.

Młodzi ludzie dobrze wiedzą, że mają problem. W badaniu z udziałem 67 brytyjskich nastolatków przeprowadzonym w ubiegłym roku przez Zimbardo i Nikitę Coulombe, współautorkę książki, dwóch na trzech ankietowanych przyznało, że pornografia może uzależnić, i że odbija się negatywnie na sposobie, w jaki młodzi ludzie postrzegają seks i związki. Czterech na pięciu nastolatków stwierdziło, że dostęp do pornografii jest zbyt łatwy.

– Problem polega na tym, że młodzi chłopcy dają się całkowicie pochłonąć rzeczywistości wirtualnej – mówi Zimbardo. – Tracą poczucie czasu, odkładają na bok realne zadania – pracę domową, spotkania, sport – by pozostać przed komputerem.
– Gdy rozmawiam o tym ze studentami, często słyszę, że woleliby grać w gry lub oglądać porno, zamiast zajmować się czymś innym, i że nawet gdy tego nie robią, to o tym myślą.

Zimbardo uważa, że młodzi ludzie cierpią na, jak to nazywa, „uzależnienie od podniecenia”. Lecz w przeciwieństwie do uzależnienia od alkoholu czy narkotyków nałogowi gracze i użytkownicy pornografii nie tylko chcą więcej – oni łakną kolejnych nowości, zmiany, coraz bardziej ekstremalnego pobudzania.

– Sęk w tym, że ludzki mózg przystosowuje się do nadmiernego pobudzenia. Prawdziwy partnerzy seksualni i społeczni nie mogą się z tym równać. Coraz częściej obserwujemy przypadki zaburzeń erekcji wywołanych przez pornografię, skrajnego braku pewności siebie oraz niepokoju związanego z własną sprawnością seksualną, których źródłem jest zbyt częste oglądanie gwiazd porno z gigantyczną erekcją na zawołanie, w nieustannej gotowości do zaspokajania partnerek.

– Prawdziwe życie wygląda inaczej, tak samo jak rzeczywistość wokół tych filmów: nie pokazuje się jak to wygląda przed edycją ani sztuczek, dzięki którym twórcy porno osiągają takie efekty.

W swojej analizie zjawisk społecznych stojących za uzależnieniem od internetu Zimbardo uwzględnia światowy kryzys finansowy z 2008 r. i recesję, jaka po nim nastąpiła i której do tej pory nie potrafiliśmy się pozbyć. Jego zdaniem załamanie gospodarcze przyczyniło się do tego, że coraz więcej młodych ludzi zostaje w domu, traktując ekran komputera w swojej sypialni jako drogę ucieczki.

Jego zdaniem nie bez znaczenia jest też coraz częstszy brak ojca: w Stanach Zjednoczonych 50 proc. kobiet poniżej 30. roku życia wychowuje dzieci samotnie. Wraz z rosnącą atomizacją życia spada częstotliwość wspólnych posiłków, rodzice coraz dłużej pracują, a krewni mieszkają w coraz większym oddaleniu od siebie – w efekcie wielu chłopców dorasta bez męskich wzorców, bez swoich mentorów, którzy niegdyś prowadzili ich przez trudny okres dojrzewania. To musi się odbić na ich psychice.

Zimbardo uważa, że każdy mężczyzna ma obowiązek dawania przykładu następnemu pokoleniu. Tymczasem z badań wynika, że nawet ci nastoletni chłopcy, którzy dorastają w pełnej rodzinie, rozmawiają z ojcem przez zaledwie 30 min. tygodniowo, podczas gdy w ekrany wpatrują się przez 44 godz. w tygodniu.

Zimbardo apeluje do rodziców o zdecydowaną i ostrą interwencję. Zaleca ograniczenie czasu spędzanego przed ekranem do maksymalnie dwóch godzin na dobę i zachęca rodziców, by rozważyli opcję usunięcia sprzętu technologicznego z pokoju synów. Radzi, by uczyć dzieci odpowiedzialności i odporności na pokusy, oraz wprowadzić zwyczaj jadania wspólnej kolacji bez smartfonów.

Psycholog sugeruje też, by zachęcać chłopców do „wyłączania gier i pornografii, a nawiązywania kontaktów z ludźmi, nauki tańca, przyjaźnienia się z dziewczętami, regularnego wysiłku fizycznego poza domem i wyznaczania sobie długoterminowych celów w realnym świecie”. – Niezwykle istotne jest, by chłopcy koncentrowali się na przyszłości, zamiast tkwić w wirtualnej teraźniejszości.

Zimbardo dostrzega ważną rolę szkoły w tym procesie. Jest gorącym zwolennikiem edukacji seksualnej na wysokim poziomie, takiej, która otworzy chłopców na emocjonalne i psychologiczne aspekty seksu i związków, i przekona, że pornografia nie ma nic wspólnego z seksem, jakiego doświadcza większość dorosłych.

Zimbardo uważa, że jedynym sposobem, by zainteresować chłopców tym, co dzieje się w klasie, jest zastosowanie tych samych technik, które sprawiają, że gry komputerowe są dla nich tak wciągające. – Szkoła musi zacząć wdrażać nowe technologie i wirtualną rzeczywistość, by nauka była bardziej wizualnym i interaktywnym procesem.

Psycholog proponuje, by do nauki historii wykorzystywać program komputerowy. Nic dziwnego, że uczniowie urodzeni w XXI w. uważają, że szkoła i nauczyciele są nudni, skoro ich metody – kreda, tablica, odpowiadanie na stojąco – to przeżytki z ubiegłego stulecia. To zupełnie nowe podejście do problemu wyraźnie gorszych wyników osiąganych przez chłopców w nauce (i nowe szanse dla biznesu).

Nie wszyscy psycholodzy i badacze społeczni zgadzają się z ostrzeżeniami Zimbardo, twierdząc, że młodzi ludzie znajdują w internecie przyjaźnie i nawiązują kontakty z grupami społecznymi, a ci, którzy postrzegają świat wirtualny jako zagrożenie tkwią w przeszłości.

Moim zdaniem profesor Zimbardo poruszył niebywale istotny problem naszych czasów: jak pielęgnować umiejętności społeczne nabyte przez ludzkość na przestrzeni wielu wieków, które w wirtualnej rzeczywistości wydają się zbędne. Rozbieżność między tradycyjną cywilizacją – czytaniem książek, rozmową w cztery oczy, prawdziwym seksem – a obyczajami świata wirtualnego staje się coraz wyraźniejsza.

Internet otwiera nas na doświadczenia, jakie wcześniej były poza naszym zasięgiem. Korzystając z tego wszystkiego, na co nam pozwala, zadbajmy, by nie pozbawił nas najlepszych aspektów naszego człowieczeństwa – empatii, troski, ludzkiego dotyku, przyjemności zmysłowych, związków międzyludzkich.

POLSKATIMES.PL

Tutaj ten artykuł

Foto: Grzegorz Galasiński